Tajemnica tragedii braci Adamieckich. Biogram zbiorowy.

***
Zbigniew Adamiecki (1912 – 1944). Zdjęcia braci Adamieckich opisano zgodnie z informacjami od ich krewnej z Zabrza, pani Marii Adamieckiej - Mihułowicz.

 

Urodzony 24 grudnia 1912 r. był najstarszym synem kupca Władysława i Marii z domu Popiel. Władysław Adamiecki urodził się w 1875 r. i zmarł w 1942 r. w wieku 67 lat. Wszyscy trzej synowie – Zbigniew, Jerzy i Ireneusz mieszkali z matką w domu przy ówczesnej ul. Kościelnej 4 (obecnie ul. Sikorskiego) w Ząbkowicach, gdzie prowadzili rodzinny sklep. Matka braci Adamieckich była córką Ludwika i Tekli Popielów (ur. 19 listopada 1892 r.). Na co dzień wspierała swojego męża, a później synów jako gospodyni.  Rodzina Adamieckich angażowała się w życie społeczne wsi Ząbkowice – jako przykład można podać, że w ich domu mieściło się miejscowe biuro Kasy Stefczyka i Towarzystwa Pożyczkowo-Oszczędnościowego, a jeden z braci należał do grona gospodarzy Domu Ludowego. 

Przed wojną Zbigniew pracował w fabryce chemicznej („Elektryczność”). Autorzy opracowań historycznych, m.in. autor monografii Ząbkowic, domniemają, że został aresztowany z powodu przynależności do Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej.

Na podstawie akt z zasobów archiwum Instytutu Pamięci Narodowej udało się ustalić, że w przeciwieństwie do młodszych braci 2 października 1944 r. Zbigniew nie został zabity, lecz aresztowany wraz z matką Marią Adamiecką, pobitą przez gestapo. W tym czasie w domu została przeprowadzona równocześnie szczegółowa rewizja, lecz policja kryminalna i gestapo nie znalazły ani broni ani amunicji. Matkę z synem przewieziono do sosnowieckiej siedziby gestapo (przy ul. Żytniej), skąd przewieziono ich do policyjnego tzw. „więzienia zastępczego” przy ul. Ostrogórskiej, znanego jako nazistowska katownia. Podczas pobytu w więzieniu Maria Adamiecka pracowała w więziennej szwalni. Adamieccy nie byli tam przesłuchiwani przy użyciu tortur. Obydwoje przebywali tam do 8 grudnia 1944 r. Po powrocie do Ząbkowic pani Adamiecka zastała w domu dwóch gestapowców – Gawendę i Hartmana, których wypytywała o jednego z sąsiadów. Funkcjonariusze jej zdaniem mieli zabronić jej wspominania o nim lub składania na niego skargi. Maria Adamiecka zastała dom ograbiony, dlatego udała się do urzędu gminy Zombkowitz po odbiór zezwoleń na zakup niezbędnych produktów. 22 grudnia 1944 r. została aresztowana ponownie. Policja kryminalna (Kripo) z aresztu śledczego (Sosnowiec-Radocha) przewiozła ją do więzienia w Mysłowicach, gdzie przebywała przez 2 tygodnie.

Należy wspomnieć również, że Zbigniew – ostatni żyjący z braci Adamieckich i jego matka wrócili z więzienia z Sosnowca dzięki wstawiennictwu Longina Adamieckiego, zatrudnionego wtedy w teatrze w Katowicach jako dekorator i księdza Klemensa Adamieckiego pracującego w parafii św. Trójcy w Będzinie. Oni załatwili zwolnienie dając łapówki pieniężne.  

Z Mysłowic Marię Adamiecką niemieccy funkcjonariusze wywieźli do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen położonego w północnej Austrii. Z obozu pani Adamiecka powróciła 24 maja 1945 r. Od sąsiadów dowiedziała się, że jej najstarszy syn, Zbigniew również został aresztowany 22 grudnia 1944 r. i również tego samego dnia wyprowadzony przez Niemców do lasu i rozstrzelany. Maria Adamiecka zmarła 22 listopada 1960 r. w wieku 68 lat. Trauma po utracie synów towarzyszyła jej aż do śmierci.

Jerzy Adamiecki (1916 – 1944).

Urodził się 18 grudnia 1916 r. jako drugi syn państwa Adamieckich. Historia Jerzego rzuca jeszcze więcej światła na rodzinną tragedię, która miała miejsce 2 października 1944 r. Wiele wskazuje na to, że był najmocniej zaangażowanym społecznie członkiem rodziny.

„Chrześcijański Informator Zagłębia Dąbrowskiego na rok 1938” wymieniał go w gronie właścicieli składów rzeźniczych we wsi Ząbkowice przy ul. Kościelnej (obecnie ul. gen. Władysława Sikorskiego).

Prawdopodobnie jako najbardziej znany i wpływowy z braci był jednym z gospodarzy Domu Ludowego w Ząbkowicach. Rodzina Adamieckich w okresie okupacji miała kontynuować działalność sklepu masarskiego – sprzedaż mięsa przydziałowego prowadzono wyłącznie na kartki wydawane przez niemieckie władze okupacyjne. Zdumiewające w tej historii jest to, że sklep rzekomo nie został skonfiskowany, podczas gdy pozostałe zostały przejęte przez zamieszkałego w Ząbkowicach volksdeutscha z Rumunii nazwiskiem Chollauer.

Fryzjer i mieszkaniec Ząbkowic, Alojzy Pacha wskazywał na rywalizację lub inny konflikt rodziny ze wspomnianym volksdeutschem, który mógł podejrzewać braci o wspieranie nieokreślonych bliżej partyzantów. Aby uwiarygodnić swoją opowieść A. Pacha przytoczył słowa groźby Chollauera odnoszące się do wojskowych butów Jerzego, który w obronie matki zaczepionej przez volksdeutscha w rodzinnym sklepie miał chwycić za nóż i wygonić intruza. O jakiejś podejrzanej dla Niemców działalności braci Adamieckich miał dowiedzieć się komendant niemieckiej żandarmerii Rudi Novak, który nie był nazistowskim fanatykiem. Zdaniem A. Pachy w okolicznej restauracji („Barbara”) zostawił dla nich ostrzeżenie.

Pechowego dla całej rodziny dnia, 2 października 1944 r. Jerzy został zatrzymany przez gestapo w obecności napotkanego przez siebie na ulicy Stefana Krzewskiego. Obydwu aresztowanych mężczyzn Niemcy zaprowadzili na podwórze domu Adamieckich. Osaczony przez policję Jerzy w tym momencie podjął się ucieczki. Został postrzelony na podwórzu, jednak zdołał wejść do wnętrza domu. Według opowieści sąsiadów został wepchnięty do sieni.

Matka Jerzego, Maria zapamiętała niemiecką zbrodnię nieco inaczej. Około godz. 21. usłyszała pukanie do drzwi, dlatego zapytała „kto puka”, na co usłyszała odpowiedź „proszę otworzyć, kolega Jurka”. W kwietniu 1947 r. podczas składania zeznań w Prokuraturze Sądu Okręgowego w Sosnowcu pani Adamiecka stwierdziła, że po głosie rozpoznała wówczas konfidenta policji sąsiada, Tadeusza Wróbla. Gdy otworzyła drzwi do środka natychmiast weszło kilkunastu ubranych po cywilnemu, uzbrojonych w karabiny funkcjonariuszy gestapo, którzy z krzykiem domagali się wskazania miejsca przechowywania broni. Maria Adamiecka liczbę policjantów przeszukujących dom i podwórze szacowała na około 30. Policjanci wypytywali również, gdzie przebywa jej syn Jerzy oraz przywieziona przez niego z Dąbrowy Górniczej amunicja, o której wiedzieli, że trafiła do Ząbkowic. Mieli jej zdaniem mówić po polsku, niemiecku, a nawet po rosyjsku. Po krótkiej chwili Maria Adamiecka zobaczyła, że do mieszkania wbiegł Jerzy. Sądziła, że zaczął uciekać, kiedy usłyszał w pobliżu strzały. Obecni na miejscu niemieccy policjanci na oczach matki zatłukli go na śmierć kolbami karabinów. Rozpaczająca matka usiłowała jeszcze stanąć w obronie maltretowanego syna, wtedy w twarz uderzył ją jeden z funkcjonariuszy, którego rozpoznała później na zdjęciu. Był to, jak miało się okazać słynący z okrutnych metod przesłuchiwania więźniów starszy sekretarz policji kryminalnej (Kriminalobersekretär) w Sosnowcu – Heinrich Höflinger. Jerzy był już martwy, a pokój zapełnił się krwią, gdy zastrzelono zaraz później najmłodszego syna, Ireneusza.

Pobita do nieprzytomności Maria Adamiecka została przewieziona do sosnowieckiego więzienia. Do końca okupacji niemieckiej, a także po jej zakończeniu za głównego winowajcę uważała T. Wróbla. Po powrocie do Ząbkowic w 1944 r. o swoim podejrzeniach opowiedziała policjantom Gawendzie i Hartmanowi, którzy jej zdaniem potwierdzili, że był współpracownikiem gestapo. W 1945 r. po powrocie z obozu Mauthausen-Gusen nie zastała go już w Ząbkowicach, niemniej słyszała, że został urzędnikiem kolejowym.

 

Ireneusz „Dzidek” Adamiecki (1919 – 1944). W domu członkowie rodziny mówili na niego Dzidek.

Urodzony 8 grudnia 1919 r. Ireneusz Adamiecki był najmłodszym dzieckiem państwa Adamieckich. Według autora monografii historycznej Ząbkowic, Andrzeja Lorenca pod koniec lat 30. XX w. był członkiem zarządu tutejszego koła Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej. Podczas okupacji prawdopodobnie razem z braćmi wspierał jedną z miejscowych grup partyzanckich. Według wspomnień Bogusława Jędrzejca pracował jako tłumacz w Urzędzie Gminy Olkusko-Siewierskiej w Strzemieszycach, ponieważ autor ten pisał o „najmłodszym z braci Zdzisławie”, zastrzelonym przez Niemców podczas rewizji domu w 1944 r. Niektórzy mieszkańcy Ząbkowic po latach widocznie mylili jego przezwisko z imieniem.

Podobnie jak w przypadku starszych braci nie było go od razu przy matce późnym wieczorem 2 października 1944 r. Gdy gestapowcy zakatowali Jerzego, Maria Adamiecka zaczęła tłumaczyć, że w domu nie było żadnej amunicji. W pokoju pokazał się wtedy Ireneusz. Policjanci zapytali o jego tożsamość, po potwierdzeniu, że to jej syn oddali dwa strzały. Ranny od razu padł na ziemię, dlatego matka pomyślała, że umarł. Ponownie zaczęła rozpaczliwie zarzekać się, że nie wie nic o żadnej broni. Z mieszkania gestapowcy wyprowadzili ją razem z najstarszym synem Zbigniewem. Dopiero po wojnie dowiedziała się od sąsiada, że Niemcy kazali mu załadować na swoją furę ciało martwego Jerzego i ciężko rannego Ireneusza. Według Stefana Krzewskiego, Niemcy odjechali dalej z załadowaną furmanką sami. 

Więzienne fotografie H. Höflingera wykonane w Sosnowcu, 1947 r. Akta sprawy z zasobu Oddziałowego Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

4 lipca 1947 r. na mocy artykułów Kodeksu Karnego oraz dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego „o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego” Sąd Okręgowy w Sosnowcu (Wydział VI Karny) orzekając w 3-osobowym składzie postanowił uznać Heinricha Höflingera winnym zarzucanych mu czynów, w tym m. in. zabójstwa Jerzego i Ireneusza Adamieckich podejrzanych o działalność polityczną. Oskarżonego skazano na karę śmierci, pozbawienie praw publicznych i obywatelskich praw honorowych. Członkowi NSDAP, funkcjonariuszowi niemieckiej policji kryminalnej reprezentowanemu przez mecenasa Romana Grossa nie pomogło podanie o ułaskawienie skierowane do prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Bolesława Bieruta. Wyrok wobec więzionego w Sosnowcu-Radosze Heinricha Höflingera wykonano 2 października 1947 r.

Polska Misja Wojskowa Badania Niemieckich Zbrodni Wojennych działała po wojnie jako zagraniczna ekspozytura Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Była specjalnym organem Ministerstwa Sprawiedliwości ścigającym zbrodniarzy wojennych. Obecnie akta sprawy nadsekretarza H. Höflingera znajdują się w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

Podejrzany policjant został zatrzymany pierwszy raz w Mannheim w rodzinnych stronach Badenii-Wirtembergii, 18 lipca 1945 r. jako SS-Untersturmführer (stopień odpowiadający w wojsku randze podporucznika). Akta sprawy założyła mu wówczas Polska Misja Wojskowa Badania Zbrodni Wojennych, którą reprezentowali jej szef podpułkownik Marian Muszkat, znawca prawa międzynarodowego oraz jego zastępca major dr Henryk Gielb. Pierwsze zarzuty przeciwko H. Höflingerowi dotyczyły udziału w wysyłaniu polskich Żydów do gett lub obozów koncentracyjnych. W wyniku śledztwa ustalono, że w 1919 r. został przyjęty do policji kryminalnej w Mannheim. W 1923 r. został sekretarzem policji Kriminalpolizei (Kripo). Podczas II wojny światowej został służbowo przeniesiony do Sosnowca, gdzie awansował na starszego sekretarza. Pełnił tą funkcję od lutego 1941 r. do stycznia 1945 r. W ramach pełnionych obowiązków odpowiadał za dział przestępstw objętych nazwą „wojenno-gospodarczych”. 8 lutego 1947 r. prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego zarządziła tymczasowe aresztowanie H. Höflingera, przekazanie pod jurysdykcję prokuratora Sądu Okręgowego w Sosnowcu. W sprawie jego odpowiedzialności za zarzucane przestępstwa zeznawało kilkunastu świadków, spośród których 10-ciu sąd wezwał na główną rozprawę, aby skonfrontować wersję wydarzeń oskarżonego z zeznaniami. Byli to mieszkańcy Mikołowa, Katowic, Czeladzi, Sosnowca i pani Maria Adamiecka z Ząbkowic.

Lista świadków wezwanych na główną rozprawę 4 lipca 1947 r. Akta sprawy z zasobu Oddziałowego Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

Sprawą aresztowania H. Höflingera interesowała się też lokalna prasa. „Dziennik Zachodni” 17 lutego 1947 r. informował, że figurujący na liście przestępców wojennych Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce nadsekretarz Kripo został odnaleziony w strefie amerykańskiej w Darmstacie. Zatrzymany w Mannheim w 1945 r. zdołał jeszcze uniknąć kary za swoje czyny. Według dziennikarzy przez dłuższy czas ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem. Po przyznaniu się do swojej prawdziwej tożsamości został wydany władzom polskim w Sosnowcu. Przez jego ręce miały przechodzić „wszystkie niemal oskarżenia przeciw Polakom”, które trafiały do gmachu policji kryminalnej przy ul. Sienkiewicza i Teatralnej (później. siedziba Dąbrowskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego). Munduru SS często nie nosił jak wyjaśniał: „dla ułatwienia sobie roboty”. Katownia policji kryminalnej znajdowała się w piwnicach Domu Społecznego na Pogoni.

Protokół przesłuchania Marii Adamieckiej z 15 kwietnia 1947 r. Akta sprawy z zasobu Oddziałowego Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

W obecności prokuratora pani Adamiecka zeznawała w Sosnowcu dwukrotnie. Po raz pierwszy 15 kwietnia i na głównej rozprawie 4 lipca 1947 roku. H. Höflinger próbował podważyć wiarygodność matki zamordowanych twierdząc, że nie uczestniczył w jej aresztowaniu, ponieważ zakres sprawy dotyczący jej synów nie należał do jego kompetencji. Przyznał jednak, że niekiedy za specjalnym rozkazem brał udział w przesłuchiwaniu Polaków podejrzanych o przestępstwa polityczne. Za kolejne uchybienie merytoryczne uważał wzmiankę o szwalni, która w jego opinii znajdowała się na terenie więzienia kobiecego przy ul. Towarowej. Zaprzeczał, że prowadził przesłuchania wspólnie z policjantem nazwiskiem Ziegler, jednocześnie sugerował, że znał go, ponieważ wypowiadał się o nim podając stopień służbowy sekretarza kryminalnego. Wypierał się współudziału w zabójstwie sugerując, że mógł zostać pomylony z innym policjantem. Relację Marii Adamieckiej lekceważąco podsumował mówiąc: „Można stąd widzieć, do jakich absurdów doprowadzić mogą plotki kobiet.

W swojej obronie oskarżony H. Höflinger powiedział, że nie pamiętał tego, aby brał udział w rewizji mieszkania Adamieckich w poszukiwaniu broni. Braki w pamięci nie były dla sądu przesłanką dla łagodzenia kary, czy wzmocnienia jego wiarygodności, tym bardziej, że pozostali świadkowie potwierdzili słowa Marii Adamieckiej o biciu do nieprzytomności, a także wymyślnych metodach maltretowania przez niego więźniów. Jako przykład brutalności można podać, że jeden z „badanych” przez H. Höflingera stracił dwa zęby. Innemu przesłuchiwanemu starszy sekretarz Kripo poodbijał nerki. Do stosowania przemocy wobec więzionych w Polaków przyznał się zresztą zwracając się do Sądu następująco:

„Z natury jestem człowiekiem nerwowym 

i doprowadzeni często wyprowadzali mnie z równowagi, biłem przeważnie ręką, 

lub pustą rurką gumową od przewodów elektrycznych”.

Pośrednio H. Höflinger przyznał się również do udziału w zamordowaniu czterech chłopców podczas obławy w Sosnowcu przy zbiegu ul. Mariackiej i Przechodniej, podczas której – jak się tłumaczył: „zamykał jedynie ulice wraz z innymi funkcjonariuszami…”.

Co najmniej jeden z więźniów miał po pobiciu trafić do obozu koncentracyjnego. Ponadto H. Höflinger brał udział w wielu łapankach i aresztowaniach. Według aktu oskarżenia sformułowanego przez sosnowiecką prokuraturę 23 maja 1947 r.

„Heinrich Höflinger cieszył się ogólnie opinią człowieka niedobrego i surowego nawet wśród swoich współpracowników z policji kryminalnej… Na stanowisku tym wykazał on szczególnie wrogie nastawienie do ludności polskiej. Prowadząc dochodzenie i badając osobiście aresztowanych Höflinger w brutalny i nieludzki sposób odnosił się do badanych osób, biciem i znęcaniem się zmuszając do zeznań. Höflinger dokonywał bardzo często aresztowań osobiście, przeprowadzając równocześnie w mieszkaniach brutalne rewizje, przy których wszystko niszczył w poszukiwaniu za rzeczywistymi czy urojonymi dowodami winy. Doprowadzonych następnie do jego gabinetu aresztowanych poddaje długim badaniom, trwającym po kilka godzin dziennie, przez kilka dni z rzędu lub co pewien czas, bijąc przy tym badanych ręką lub pałką gumową względnie jakimkolwiek innym przedmiotem, albo też szczując badanych psem. 

W październiku 1944 r. kiedy członkowie tajnej policji państwowej [gestapo] w zamiarze aresztowania rodziny Adamieckich w Ząbkowicach pod zarzutem przechowywania broni wpadli do mieszkania i zastawszy tam Jerzego Adamieckiego zatłukli go kolbami zaś brata jego Ireneusza śmiertelnie postrzelili, wśród osób którzy wpadli wówczas do mieszkania znajdował się również i Höflinger”.

Prokuratorski akt oskarżenia przeciwko H. Höflingerowi z 23 maja 1947 r. Akta sprawy z zasobu Oddziałowego Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

O okolicznościach poszukiwań braci Zbigniewa, Jerzego i Ireneusza Adamieckich z Ząbkowic przez gestapo nie wiadomo dużo więcej ponadto, że w tej sprawie z gestapo współpracował brutalny funkcjonariusz policji kryminalnej i że, braci podejrzewano o ukrywanie broni i amunicji przewiezionej z Dąbrowy Górniczej. Akta sprawy karnej H. Höflingera trafiły do archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach w skutek sukcesji po Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, która powstała już w 1945 roku. Podczas śledztwa z prokuraturą współpracował m. in. Polski Związek byłych Więźniów Koncentracyjnych, który udzielał kontaktów z osobami znającymi oskarżonego.

Płyta nagrobna braci Adamieckich na cmentarzu parafialnym pw. Zesłania Ducha Świętego przy ul. Górzystej w Dąbrowie Górniczej – Ząbkowicach.

Maria Adamiecka żyła samotnie do 1960 r., pogrążona w żałobie po śmierci synów. Wszyscy trzej bracia Adamieccy zostali ekshumowani z cmentarza w Wojkowicach Kościelnych i pochowani na cmentarzu w Ząbkowicach rok po śmierci matki w 1961 r. Informacji rodzinnych do biogramu udzieliła Pani Maria Mihułowicz z d. Adamiecka, a pochówkiem braci zajmował się jej ojciec Stanisław Adamiecki (1907 – 1987).

Bibliografia:

Archiwum IPN w Warszawie, IPN BU, sygn. IPN GK 173/63. Akta prokuratora Sądu Okręgowego w sprawie p-ko Höflinger Heinrich [rozpoczęte 12 II 1947 r.].

Archiwum Państwowe w Katowicach, Śląski Instytut Naukowy im. J. Koraszewskiego w Katowicach, sygn. 2/853. Ząbkowice. Historia naszej miejscowości w latach 1939-1945 [maszynopis stron 7].

Encyklopedia Dąbrowy Górniczej A-Z, t. 1, red. Stefan Pobideł, Dąbrowa Górnicza 1996.

Sylwester Fertacz, Ząbkowice, [w:] Dąbrowa Górnicza. Monografia, t. 2, Dzielnice miasta, Dąbrowa Górnicza 2016, s. 239-319.

Kat Polaków z Sosnowca przywieziony z amerykańskiej strefy, „Dziennik Zachodni”

nr 47 (720), 17 lutego 1947 r., s. 5.

Krzysztof Kulig na podstawie: „Dąbrowa Górnicza Zarys rozwoju miasta” – praca zbiorowa pod redakcją Wacława Długoborskiego „280 lat historii Dąbrowy Górniczej” Włodzimierz Starościak:  http://dawnadabrowa.pl/category/zycie-codzienne/zbrodnie-hitlerowskie, dostęp: 06.12.2023.

Księgi metrykalne urodzeń i zgonów parafii pw. Zesłania Ducha Świętego w Dąbrowie Górniczej – Ząbkowicach. Dzięki uprzejmości ks. proboszcza Jerzego Małoty.

Andrzej Lorenc, Ząbkowice, t. 2, w Zagłębiu Dąbrowskim lata 1918-2018, 2020 [ebook].

Oddziałowe Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach sygn. IPN Ka 566/1. Akta Sądu Okręgowego w Sosnowcu [akta w sprawie Heinricha Höflingera].

Znani zmarli: http://mogily.pl/dabrowazabkowice/znani-zmarli, dostęp: 06.12.2023.

Opracował: Mateusz Siembab

Zobacz także

Pomóż nam stworzyć

kronikę wydarzeń bohaterów i miejsc!

Jeśli posiadasz w domowym archiwum zdjęcia, notki prasowe, czy inne materiały, którymi chciałbyś się z nami podzielić, śmiało – napisz do nas! Dołożysz swoją cegiełkę do wspaniałego przedsięwzięcia, które będzie służyć i edukować nas jeszcze przez wiele pokoleń.

Jeśli chcesz podzielić się z nami częścią swojej historii,
prześlij je za pomocą poniższego przycisku

Bądź na bieżąco

Newsletter

Chcesz dostawać od nas informacje o najnowszych wydarzeniach, wystawach i artykułach? Zapisz się!

Dziękujemy za zapisanie się do naszego newslettera

Skip to content